U mnie też nie było lepiej, zwłaszcza po ostatnich występach Katarzyny u nas w domu, Ciągle powtarzano mi, że zrobiłem błąd, że nie ratowałem związku z Joanną i że Joanna była najlepszą partią dla mnie "Biednego" Niewidomego, bo tylko ona zawsze stawała murem za mną i co ja teraz zrobię, bo teraz to żadna mnie nie ze chce, a Katarzyna jest nie dla mnie, bo jest materialistką i źle jej z oczu patrzy, (zwłaszcza z tego usuniętego). :P. ale ja, byłem tak zabujany w Katarzynie, że ich gadanie miałem w głębokim poważaniu, i uważałem, że lepiej od nich wiem, jaka jest, bo z nią przebywam i śpię. Oni mi nigdy nie zapomnieli tego, że zerwałem z Joanną i przy byle okazji, nie omieszkiwali mi tego wypomnieć zwłaszcza Św.p ojciec, który był wręcz zafascynowany Joanną. Katarzynę jedynie tolerował, a najczęściej nie zauważał. Teraz, wypadałoby poruszyć sprawę mieszkania w której to sprawie, moi też niemałą rolę odegrali. Jednakże poświęcę temu osobny wpis. Za czas jakiś nie wiem, może 4 lata później, nie pamiętam dokładnie, dowiedziałem się, że fundacja katarynka organizuje coś na kształt aktywizacji osób niepełnosprawnych i że jest to kurs gdzie nie dość, że płacą za to, że sietam chodzi, to jeszcze dają jeść. Powiedzcie sami, kto by nie skorzystał? Bez wahania zapisałem się na ten kurs i tam poznałem fantastycznych ludzi Między innymi Romualda, który odegrał w moim życiu dość sporą rolę i może teraz mniej, ale w jakiś tam sposób nadal odgrywa. Romuald to człowiek, ciekawy od choćby dla tego, że jest samotnikiem i jak się dowiedziałem nie raz i nie dwa potrafi bez uprzedzenia zniknąć i nikt nie wie gdzie, nawet jego najbliżsi nie mają pojęcia gdzie on wtedy przebywa. Romualdowi też należałby się osobny rozdział, ale nazbyt mocno jest, a może był związany ze mną i Katarzyną. Romuald to były borowiec i dobry psycholog o wielu zdolnościach wierzący w fizykę kwantową. Dla niego, wszystko to, co wokół nas jest, bez fizyki kwantowej nie istniałoby. Wszystko jest energią i td. itp. jednakże nie wmawia nikomu swoich racji. Jego zdaniem, niech sobie każdy wierzy w co chce byle było mu dobrze. Postawa dobra, ale czy słuszna? Dla niego być może tak , jak dla mnie faktem jest, że jestem boski :D. Skończył się kurs, a nasza grupka pod czas jego trwania, umacniała swoje więzi i nawet po zakończonym kursie spotykaliśmy się w ogrodzie botanicznym na świeżym powietrzu. Poznałem Romualda z Katarzyną i to był muj błąd życiowy. Nie, to nie była wina Romualda, tu zadziałało coś w Katarzynie. Katarzyna tak zawzięła się na Romualda, że ten nawet nie zauwaŻył jak został sprytnie omotany przez jej sieć.A że nie zauważył, to wyszło dużo później. Z czasem, Romuald zaczął nas unikać, a im bardziej on unikał nas, tym bardziej Katarzyna, robiła wszystko, żeby go mieć na oku. Nagle, kontakty wszelkie z Katarzyną urwały sięjak nożem uciął. Nie odbierała ode mnie telefonów, nie odpisywała na moje smsy, aż wreszcie, postanowiłem, że zadzwonię do Romualda. Nagłe zerwanie kontaktów, nastąpiło zaraz po wspólnym sylwestrze, gdzie był Romuald i Dariusz M też wtedy był. Cześć Romek. "Cześć". Czy wiesz coś o Katarzynie? no wiem, a co? bo nagle urwał mi się z nią kontakt i nie odbiera moich telefonów, ani nie odpisuje na smsy, "wiesz, ona chyba nie chce z tobą gadać, ale nie wiem czemu". Potem dowiedziałem się, że to, że nie odbierala, było wynikiem, tego, że zwyczajnie mnie zablokowała. Kolejna kobieta robi mi coś takiego, że nic, tylko iść "i się rzucić pod samolot. Po trzech miesiącach nie wiem, czy był to wpływ Romualda, czy inny, wreszcie odezwała się sama. Miałem do niej tyle pytań,a co drugie to: "Dlaczego"! "dlaczego"! "Dlaczego"! Przecież było nam tak dobrze tyle razem przeszliśmy, pokonaliśmy tyle przeciwieństw, które usiłowały nas rozłączyć, więc "Dlaczego"? W jednej chwili przypomniały mi się wszystkie numery które robiliśmy w KFC personelowi, jak zamienialiśmy się imionami tak, że personel wkońcu głupiał kto jest kim, jak temu samemu personelowi zrobiliśmy niespodziankę w postaci koszulki z napisem wasz zwariowany klient, wszystkie koncerty w których braliśmy udział i jacy po wyjściu byliśmy szczęśliwi i wiele innych naszych wyczynów, a przede wszystkim jak bardzo ją pokochałem i kocham do teraz. Kiedy się wreszcie do mnie odezwała, Wbiła mi nóż tak głęboko, że głębiej się chyba nie dało już. Odebrałem telefon, a po drugiej stronie ona, "Cześć" Cześć Kasieńko nareszcie dzwonisz, co się stało, że tak postąpiłaś? "Nie przeszkadzam"? Jakbyś przeszkadzała dawno bym ci o tym powiedział. "Posłuchaj, chciałabym się spotkać i chciałabym, żebyśmy razem z Romualdem we trójkę pojechali na mały wypad. Prawdę mówiąc ucieszyła mnie ta propozycja, po tak długim rozstaniu, bo nie wiedziałem, choć już przeczuwałem co się kroji. I pojechaliśmy do Hełmna. Spędziliśmy tam cały dzień następny i wszystko było by ok, gdyby nie fakt, że Katarzyna, cały czas szła obok Romualda, na tyle blisko, że ja zmuszony byłem iść za nimi, chociaż oboje twierdzili, że przecież jest miejsce i dla mnie między nini i mówiąc to, faktycznie na moment odsuwali się od siebie, ale po kilku metrach, znowu odległość między nimi malała i znowu musiałem iść styłu. Już ten fakt dał mi sporo do myślenia. Oni udawali, że wszystko jest ok i doskonale bawili się w swoim towarzystwie, a ja styłu zaczynałem żałować, że zgodziłem się na ten wyjazd. Kiedy wracaliśmy do Wrocławia, Katarzyna tak wymanewrowała numerami biletów, że ja siedziałem, na przeciwnym siedzeniu, a Romuald i ona siedzieli razem. W pewnym momencie naszej podróży, Katarzyna stwierdziła, że chyba się zdżemnie i ułożyła się tak, że głową leżała na poduszce z własnej kurtki, a jej nogi spoczywały na kolanach Romualda, który nie reagował na ten gest czy jak tam możnaby to nazwać. Ja niestety siedząc na przeciw musiałem aż do Wrocławia na to patrzeć, bo nawet ie było jak wyjść z przedziału, bo musiałbym budzić innych, żeby zrobili mi miejsce, żebym przeszedł do drzwi. Największą perfidią był fakt, że w moje urodziny, Katarzyna powtórzyła jeszcze raz ten sam numer w pociągu kiedy wracaliśmy z chyba Szczecina, gdzie wspaniałomyślnie, postanowiono, że kupię sobie mikser audio, który to mikser dla mnie wynalazł gdzieś na allegro Romuald. To był ostatni raz kiedy Katarzyna mnie zraniła najgłębiej jak się dało. Zadzwoniłem po tym wszystkim do niej i tym razem odebrała bez problemu. Co to miało być? "wiesz, ja się chyba wypaliłam i nic do ciebie już chyba, nie czuję". Jakby mi ktoś w łeb kafarem przywalił. Ona, najukochańsza, po 15stu latach mówi mi takie rzeczy? A już po sylwestrze coś nie grało bo nawet śpiąc ze mną nie chciała się przytulić i od czasu do czasu, słyszałem: "Zostaw mnie, jestem zmęczona". Czym? pytam ją. "Oj człowieku,przestań drążyć, jakbyś niewiedział". No niby nie wiem. "Oj, praca, sprzątanie w domu, daj odpocząć". I zasypiała, odwrócona do mnie plecami. Rano po przebudzeniu też już nie zbyt chętnie ze mną rozmawiała, tłumacząc, że jest zła, ponieważ jest z kolei nie wyspana i nie ma humoru, Dziwne, bo jakoś do tej pory humor był. A teraz Słowa: "Wypaliłam się i nic do ciebie nie czuję". Bardzo długo odchorowałem to rozstanie i z objawami nerwicy wylądowałem w szpitalu. Prawie 3 lata trwało, zanim doszedłem jako tako do siebie. Rozmawiałem potem z Romualdem uświadamiając mu, w czym tak naprawdę brał udział. Nic nie zauważyłeś? "nie". No pociągi i jej nogi na twoich kolanach, ciąg łe przebywanie w twoim towarzystwie nawet wtedy kiedy było to zbędne itp, itd. Wyliczałem mu wszystko co pamiętałem, a jemu jakby coś zaczęło świtać. na koniec, zapytałem go: Czy ty Romek nie widzisz, że ona się w tobie zabujała? " tak? a ja myślałem, że to tak tylko po przyjacielsku, bo wiesz, ja, nie chcę żadnej kobiety". Przyznam, zaskoczył mnie tym stwierdzeniem. Jak to nie chcesz? " Bo widzisz, ja po pierwsze jestem już nieco schorowany i dla tego już nie służę w borze". "Mam zaawansowaną cukrzycę, jestem po dwóch zawałach, mam problemy z nerkami i cholera wie z czym jeszcze. Nie chcę nikogo obciążać moimi problemami". To co teraz zrobisz? ona rzeczywiście się w tobie Kocha. "Załatwię to" powiedział i za tydzień po Romualdzie ślad wszelki zaginął. Okazało się w krótce, że jest w Warszawie i nie chce wracać, żeby go Katarzyna nie nękała. Katarzyna wkońcu doszła do wniosku, że czas by się ze mną rozliczyć z rzeczy materialnych i za jakiś czas Zadzwoniła do mnie, z pytaniem, czy chcę na powrót laptopa, którego dałem jej na urodziny "Lenovo joga". Oszalałaś?! od kiedy to oddaje się prezenty? To, że pomieszało ci się w głowie, nie znaczy, że mam zabierać ci prezenty, które ode mnie dostałaś. " ja jednak chciałabym ci go oddać, albo przynajmniej w miarę możliwości spłacić". Nie odezwałem się więcej w tym temacie,a niebawem zaczęła spływać od niej kasa za sprzęt, który dostała ode mnie na urodziny. Później umarł mój ojciec i będąc sam w ieszkaniu, nie miałem do kogo się zwrócić i komu wyżalić, więc zadzwoniłem do niej, wyraziłem swój żal, że była ze mną tyle lat, anawet na pogrzeb mojego ojca nie poszła choć na chwilę. Na co ona odpowiedziała mi, że nie poszła celowo, bo wiedziała jaki stosunek ma do niej moja rodzina. Kilka razy jeszcze do niej dzwoniłem, mając nadzieję na nie wiem co, aż któregoś dnia w trakcie rozmowy, po kilku miesiącach, zapytałem jej: Masz kogoś? "Tak" Jak ma na imię? "Tomasz". Jak się poznaliście? "W pociągu". To pewnie teraz twoi rodzice są zadowoleni, bo pewnie jest wykształcony. "Tak". Nie pytałem o jego wykształcenie i o kierunek i więcej się do niej nie odezwałem, choć kasa nadal spływała. Ona, która uniknęła śmierci, która dzięki mnie wyszła z lekomanii, ona wreszcie, którą kochałem jak nikogo na świecie, "wyrzuciła" mnie na śmietnik uczuć. Pozbierałem się wreszcie po tych trzech latach i teraz już jestem innym człowiekiem, który nieco inaczej spogląda nażycie z perspektywy czasu.
Ps:
Myślę, że moji rodzice tak ubustwiali Joannę, ponieważ jej rodzice obiecali jej pół bliźniaka po dziadku, który za czas jakiś zmarł. Dzisiaj Joanna ma już dziecko i męża i ma problem, bo nie wiadomo czy jeszcze będzie chodzić i czy będzie kogokolwiek poznawać. Na skrzyżowaniu na przejściu dla pieszych potrącił ją samochód i jest teraz podobno "Roślinką" koło której trzeba wszystko robić. I tak kończy się rozdział mojego życia, któremu na imię było Katarzyna.