Kto mnie lubi, a kto mnie jedynie toleruje – druga część odniesienia do komentarzy i jest to część ostatnia w tym temacie.

Witam w drugiej odsłonie wpisu opinii waszych o mnie, za które wszystkim dziękuję i nikomu nie mam za złe, że napisał omnie tych kilka słów nawet jeśli nie były one nazbyt pochlebne, ale gdyby każdy każdego wychwalał, to byłoby nudno no nie? 😛 Jak obiecałem, w dalszej części odniosę się do kolejnych wpisów w komentarzach, a na koniec napiszę podsumowanie. A zatem, w kolejności jest Julitka, którą cenię i lubię choć przyznam, że nie do końca rozumiem, ponieważ kiedy przyjdzie jej wypowiedzieć się na jakiś temat jako pierwszej wypowiadającej się, wypowiedź jej robi wrażenie, że faktycznie tak myśli i nawet być może tak jest, ale kiedy przypada jej kolej po kimś innym, to wypowiedź jej jest zgoła inna. Zaobserwowałem to od jakiegoś czasu. Pierwszy komentarz Julitki pominę z jakby to powiedział jeden z naszych polityków: z "oczywistej oczywistości". Choć jeden cytat wypadałoby przytoczyć co niniejszym uczynię, a brzmi on tak: " troszkę zachowujesz się jak nastolatka. Tak, to już jest negatyw. Dobra, nie troszkę; baaaarrdzo!!! A przynajmniej mnie się to tak kojarzy. "A on mi powiedział, na co ja mu powiedziałem, bo ona przed stu laty powiedziała, że tamten coś mi usunął, bo ja powiedziałem, co zacytuję"… Luuuuudzieee, jak dzieweczka z gimbazy, która sama już się w swoich zawikłanych procesach myślowych pogubiła… Większość Twoich postów ostatnio tak wygląda.
A z tego wynika kolejny negatyw". Droga Julito: Doskonale wiem co piszę i w żadnym wypadku nie pogubiłem się we własnych myślach. A skoro już piszesz w taki sposób to twoim zdaniem, powinienem nadstawić bijącym drugi policzek? Myślę, że najprawdopodobniej tak myślisz, co wynika z dalszej twojej wypowiedzi, która brzmi: "Po piąte, nie potrafisz przebaczyć. Tak, wnioskując z Twojego zachowania, przypuszczam. Nie potrafisz w ogóle zapomnieć, lubujesz się niemal w wywlekaniu spraw z przed paru ładnych miesięcy lub lat, bo…
Po szóste, lubisz sensacje, a zwłaszcza – tzw. gównoburze. Wiesz, o co kaman, prawda? Do czego piję? Jeżeli wszystko kręci się wokół Ciebie, masz tzw. lajki, a nawet hejty – wszystko jest ok. Jeżeli Twój blog czy wątek jest na topliście, wszystko jest ok. Nudno się robi, jak nie jest, więc… starasz się, żeby był. Logiczne w sumie". Przykro mi, że właśnie to ty tak myślisz, ale w przeciwieństwie do całej reszty, która uważa, że ja nie mam prawa do swojego zdania włącznie z tobą co wynika z powyższego, ja twojego nie neguję, ponieważ masz prawo do niego. Piszesz też, że nie umiem wybaczać? hmm, a co miałbym wybaczyć skoro problem jest otwarty? a czy wiesz droga Julito kiedy się wybacza? Wybacza się wtedy, kiedy winowajca przyjdzie do ciebie i powie sorry może się nieco uniosłem, może w nerwach powiedziałem coś nie tak, ale przyznaj, że i ty nie jesteś bez winy. Zakopmy więc topór i nie wracajmy już do tego. Czy coś takiego miało miejsce? Ciekawe jak ty byś się zachowała na moim miejscu. Chociaż chyba wiem jak. Dalej piszesz tak: "I jeszcze jedno: Zdecydowanie mi się nie podoba, że imię Twojej rozmówczyni wywlekasz na światło dzienne, coby wszyscy widzieli.
Co chciałeś osiągnąć? To, żeby Z się przykro zrobiło, żeby się wytłumaczyła, żeby wszyscy widzieli, kto ten niegodziwy, czy coś innego?
To jest niestety przykład tej "nastolatkowości", o której mówiłam.
Nie podoba mi się to.
Choć z drugiej strony postawa pt. "Moi znajomi mówią o Tobie świństwa, więc pewnie jesteś świnia" też mi się nie podoba, a bardzo dobrze ją znam. A czy uważnie przeczytałaś mój wpis? Celowo wymieniłem nick mojej rozmówczyni ponieważ nie chciałem pisać, że jedna z moich rozmówczyń czytaj moich źródeł, powiedziała mi, że: w moim wpisie, wyraźnie wyjaśniłem mój cel. Przeczytaj go jeszcze raz. Piszesz też, że wywlekam sprawy sprzed kilku miesięcy, czy lat. A słyszałaś o tym, że karma wraca? Jeśli nadal będziemy wszystko zamiatać pod dywan, problem będzie wracać w coraz większej postaci. Jestem człowiekiem, który nie lubi niedomówień. Zwłaszcza, jeśli pochodzą one od osób, które nawet mnie nie widziały na oczy. Jeśli zaś chodzi o popularność mojego bloga znam wiele więcej sposobów na jego lokalizację na liście nie musząc się uciekać do tak dziecinnych zagrań jakie mi zarzucasz. i wcale nie zależy mi nalike'ach. Żeby jak pisałem nie było bałaganu, przytoczę jeszcze dwie wypowiedzi Julity: "Ach, Krissu, jeszcze jedno mnie denerwuje i to dość mocno: Twoja, że tak to ujmę, boskość.
I wiesz, nie chodzi właściwie o to, że się podajesz za Boga. Bo jakbyś to naprawdę robił, to uznałabym Cię za wariata i tyle. Chodzi po pierwsze o to, że Twoja ideologia nie jest ustabilizowana, tzn. czasami sobie przypominasz, że jesteś Bogiem i sobie żartujesz, a czasami robisz rzeczy, które "bosko" wcale nie wyglądają. No i denerwuje mnie to, że wszyscy ludzie uznają tę Twą manię za debilizm, a Ty nic z tym nie robisz. Więc albo cały świat jest gupi, albo…
Nie wykluczam (staram się nie wykluczać) obu opcji". Na ten temat kiedyś w rozmowie o Martynie na marginesie powiedziałem tobie jak sprawa wygląda. Co do drugiej części twojej wypowiedzi to skoro do człowieka coś nie dociera za trzecim razem, włącza mi się niekontrolowana ironia bez względu na sehns dalszej dyskusji. Bo skoro mówi się do kogoś coś a ten ktoś miast wysunąć jakiś kontrargument zaczyna cię obrażać, to mam w sobie taki wętyl bespieczeństwa, żeby takiemu komuś nie odpowiedzieć ostrzej i wtedy albo taki ktoś uzna mnie za wariata i się wycofa, albo będzie drążyłtemat aż sam zwariuje 😛 To taka moja ściana obronna. O tym także tobie mówiłem w naszych wiadomościach prywatnych tu na eltenie. A teraz do kolegi Bartka, który pisze tak: "Julitko to wbrew pozorom może być bardzo poważna choroba". Moje pytanie brzmi: Jakim prawem mnie obrażasz i kto dał ci do tego prawo? Znasz mnie? Rozmawiałeś ze mną choć raz? na jakiej podstawie masz czelność mnie w taki sposób obrażać? I pytanie do Julity: Czy po wypowiedzi Bartka nadal uważasz, że wszystko jest ok? Jeśli tak, to powiem, że bardzo mnie zawiodłaś. I ty kolego Bartku piszesz że: "I broń Boże nie chcę tu nikogo obrażić". Nie? a jak nazwać to co powyżej? Może dobrym żartem? Jeśli tak, to ubawiłem się jak norka po pachy. i przyszła pora, aby odnieść się do komentarza kolegi Kazimierza, który pisze tak: "wolałbym osobiście, ale skoro już widzę ten wpis, no to nie pozostaje mi w 100% zgodzić się z julitką, w sporej części z Zuzler,
a znając ciebie na tyle o ile, mogę dodać:
iż wiele twoich założeń, stwierdzeń potrafisz po jakimś czasie bezmyślnie złamać.
Sam próbujesz pomóc innym ludziom, a sam nie widzisz swoich wad". Masz prawo do takiej oceny, choć myślę, że wielokroć byłem przez ciebie błędnie zrozumiany. Owszem, wady własne widzę i owszem, jednakże nie ma człowieka bez wad. Pomagam jak mogę, ale fakt, że czasami jest tak jak piszesz wynika z tego, że nie potrafię w pewnych sytuacjach wyrazić tego, co chciałbym powiedzieć i czasem na tej podstawie mogą powstać nierzadko różnego rodzaju nieporozumienia. Jeśli uważasz, że gdzieś zaistniała taka sytuacja, to publicznie cię za nią przepraszam.
Twoje poczucie boskości Chyba wiem z czego wynika, ale to tylko moje domysły i spostrzeżenia, nie jestem fachowcem od psychiki człowieka, dla tego też wolałbym powstrzymać się od ich ujawnienia". Myślę, że twoje domysły są trafne Jeśli faktycznie wiesz o czym piszę/mówię. Zresztą wiele sobie już wyjaśniliśmy. dążysz uparcie po trupach, niezły z ciebie manipulant, za.biście grasz na uczuciach, skutecznie dążąc do swoich celów. Jak powyżej.
Poza tym dobry fachowiec z Ciebie, umie wysłuchać.
Kolejną pozytywną cechą jest twoje specyficzne poczucie humoru – gra słówek, w której jesteś po prostu mistrzem.
Następną pozytywną cechą jest twoje zdrowe podejście do niektórych spraw, podkreślam niektórych.
Jesteś dobrym kompanem do imprezowania. Wydaje mi się również, że potrafisz być lojalnym i usłużnym człowiekiem. Kiedy problemów góra służysz pomocą, odbierzesz telefon nawet późną nocą. W nagłych przypadkach wsiądziesz w pociąg. Kiedy samopoczucie ci spada, zawzięcie grywasz w Dreamlanda. Życie cie nie dołuje kiedy młoda panienka z tobą flirtuje. Koniec tego rymowanego plecenia, zbliżyłem się właśnie do zakończenia. Pozdrawiam serdecznie, do usłyszenia". Resztę wpisu przez wrodzoną skromność pozostawię bez komentarza. Wpis baltima również myślę pozostawić bez komentarza, ponieważ jest to wpis dość ogólnikowy i nie wnoszący niczego do tematu. Tylko dla tego się do niego nie odniosę. A teraz Powiem wam tak: Niechcę, żeby zabrzmiało to jakbym się obraził na cały świat bo tak nie jest. Po prostu powoli dochodzę do wniosku, że ja tutaj chyba nie pasuję i zastanawiam się nad usunięciem mojego bloga. Jeśli kogoś czymkolwiek uraziłem i ktoś ma mi coś za złe, przepraszam. Fakt, że zastanawiam się nad zamknięciem bloga, skutkuje brakiem wpisu na nim. Nie wiem więc czy opowieść o Martynie dojdzie do końca, a jeśli tak, to pewnie na jakimś innym blogu, jednakże nie będzie on prowadzony na eltenie. na pocieszenie koleżance Julicie powiem, że "Odgrażanie się", że dzięki temu co tu przeczytała ostatnimi czasy powoduje fakt, że więcej tutaj nie zajrzy, to być może zaoszczędzi jej nerwów jeśli zamknę bloga :). Pozdrawiam i dziękuję wszystkim za opinie, jednocześnie jeszcze raz podkreślając, że na nikogo nie jestem obrażony.
2020-02-27 14:14:08

Kategorie
Ogólno-społeczna

Kto mnie lubi, a kto mnie jedynie toleruje – pierwsza część odniesienia do komentarzy

Witam!

Jak widzę trochę z was, jednak odważyło się wyrazić w powyższej materii no i bardzo dobrze. Przyznam, że spodziewałem się więcej negatywnych komentarzy, ale i te są mile widziane :P. Ponad dwa tygodnie temu, obiecałem wam, że odniosę się do nich i wreszcie nadszedł ten czas. Będę miał z tym jednak mały problem, ponieważ wasze opinie, są pisane na raty co nieco mnie martwi. Szkoda, że nie spisaliście sobie wszystkiego i nie napisaliście wszystkiego w jednym komentarzu nawet obszernym, ale cóż mówi się trudno i żyje się dalej. Postaram się więc odnieść do nich mniej więcej na bierząco, przepraszam zatem za mały haos powstały przy tej czynności. Ok, a zatem, do dzieła! :P. Idąc w kolejności na pierwszy ogień niech będzie Iskierka, która napisała tak: "Nie mnie oceniać, jakim jesteś, ponieważ Ciebie nie znam.
Widzę, że jesteś człowiekiem wrażliwym i tyle mogę tylko stwierdzić, ponieważ łatwo jest wydać osąd o kimś, kogo się nie zna zupełnie". I tu strzał w samo sedno nie oceniajcie, żebyście nie byli ocenieni zwłaszcza kiedy tej osoby nie znacie i nie mieliście okazji jej poznać osobiście. Każdy, kto wyrabia sobie opinię na bazie tego co o kimś mówią inni, jest i tu z przykrością stwierdzę, nie godny niemal polemiki, ponieważ nie posiada on własnego zdania a nawet powiem więcej, nie posiadając takowego na wstępie ocenia. Cóż jest wart taki ktoś? myślę, że odpowiedź jest na tyle oczywista, że nawet nie warto o tym pisać, ale idźmy dalej w wypowiedzi Iskierki ponieważ jako jedna z niewielu z was utrafiła jakby to powiedziała koleżanka Julitka w punkt pisząc, że: "Potrafisz walczyć o swoje i to w Tobie cenię". Tak, potrafię walczyć o swoje, ponieważ nauczyło mnie tego życiei każdy kto w taki czy inny sposób wypowiada opinie na mój temat, nie ma zielonego pojęcia kim tak faktycznie jestem i nikt nie ma prawa szerzyć ani na mój ani na temat kogoś innego niesprawdzonych opinii. Iskierka w dopisie napisała również takie słowa: "P.S.
Szanuję Ciebie, jako człowieka, a to, co robisz nie zmieni mojego szacunku do człowieka, jakim jesteś.
Jeśli uważasz, że to, co robisz jest słuszne i jesteś w zgodzie sam ze sobą, to rób tak dalej i bądź szczęśliwy idąc swoją drogą". I tu mamy kolejny celny strzał. Odpowiadając na komentarz Iskierki, napiszę tak: Droga Magdo: Tak, jestem w pełni zgodny ze swoim sumieniem i nie uważam, że jakobym czynił komuś zło swoim postępowaniem, ponieważ, skoro genitalia zawieszone na krzyżu uważane są za sztukę apstrakcyjną, przyczym zwracam waszą uwagę na słowo "sztuka", to to co ja robię to pikuś w porównaniu ze sztuką apstrakcyjną. Zapewne niektórzy z was, przypominająsobie o tym jak to niegdyś było głośno w mediach o tym "dziele". Twórczyni tegoż, jakoś nie poniosła z tego tytułu żadnych poważniejszych komsekwęcji. A i świat chrześcijański tylko coś tam po mruczał o braku moralności i sprawa dość szybko przyschła. A zatem, najpierw starajcie się takiego kogoś poznać, a potem oceniajcie. Tyle, jak chodzi o komentarz Iskierki za który bardzo jej dziękuję. Następny w kolejności jest kolega dashek. Drogi kolego: O ile sobie przypominam, prosiłem o konkrety a nie pomówienia oparte na cudzych opiniach i w zasadzie na tym powinienem zakończyć odniesienie do waścinego komentarza. Jednakże pozwolę sobie mimo wszystko na kilka słów od tak, żebyś nie poczuł się poszkodowany :P. w swoim komentarzu napisałeś tak: "No, ty po prostu mam wrażenie, lubisz by było o Tobie głośno i ludziom się to nie podoba". Blog mój powstał w 2018stym roku w sierpniu. Ty piszesz, że lubię, żeby było o mnie głośno? a powiedz mi kiedy napisałem mojego pierwszego posta na forum hę? Czy człowiek, który lubi żeby było o nim głośno czeka z tym ponad rok? czy może od razu zaczyna się ujawniać ze swoimi oczekiwaniami? do mojego pierwszego posta na forum nikt poza kilkoma użytkownikami nie wiedział nawet, że istnieje ktoś taki jak djkrissu. Gdyby nie wywołanie mnie do tablicy na forum, do dzisiaj pisałbym sobie wierszyki i nadal mało kto wiedziałby kto on zacz ten cały krissu. Wszystko zaczęło się o ile sobie przypominasz od pewnego wpisu nt. literek na ekranie, który to wpis popełniła koleżanka Zuzler,a ja tylko przyznałem jej rację, na co pod moim wpisem pojawiłsię następujący: Każdy tylko gada, a do pomocy nikogo". Śmiałem więc zabrać głos w tej materii gdyż poczułem się wywołany do tablicy i wtedy cała moderacja huzia na juzia, rzuciła się na mnie. Jak się to skończyło każdywie, więc nie ma sensu tego ponownie rozcząsać, nie mów mi więc, że lubię żeby było o mnie głośno. i nie powtarzaj jak papuga za każdym coś o czym wiesz tylko pobierznie, na zasadzie: "Wiem, że gdzieś dzwonią, ale nie wiem w którym kościele". Tyle jak chodzi o kolegę dasha. Teraz, wypadałoby się odnieść do komentarza koleżanki Zuzler, którą bardzo lubię i cenię jako kogoś inteligentnego i wrażliwego. Jednakże o ile pierwszy jej komentarz pominę ze względu nie zrozumienia tematu i wicewersa 😛 to, do komentarza drugiego, a i owszem odniosę się, acz krótko, gdyż koleżanka Zuzler pisze tak: "A co do reszty, ja dodałabym, że kolega nie może się powstrzymać od upierdliwego dążenia do tego, by krzysztofowa oliwa na wierzch zawsze wypłynęła, takim jakimś nie dawaniem spokoju w momencie, gdy ktoś mówi, że dla niego tak jest dobrze, jak robi, a Krzysztof uważa, że można inaczej i tak byłoby lepiej. I po co to? Żeby było ciekawiej się tak z kimś pożreć o bzdury jakieś"? Droga koleżanko: Nie raz i nie dwa w obcowaniu ze sobą, wielokroć powtarzałem tobie, że jeśli jest problem, należy o nim rozmawiać, miast zamiatać go pod dywan, ponieważ wylezie on spod tego dywanu kiedyś i okaże się, że jest on owiele większy niż był zanim do niego doszło. czy nie lepiej zdusić go w zarodku? zamiast czekać aż urośnie do większego konfliktu? Jak myślisz droga koleżanko, za co dostałem te 3 bany na eltenie? Dostałem je, ponieważ moderacja wolała zamieść problem pod dywan zamiast zwrócić się do mnie bezpośrednio i po gadać ze mną o problemie. dzisiaj zapewne wszyscy w moderacji myślą, że sprawa jest załatwiona, ale nie jest! Tylko nikomu nie chce się jej do końca załatwić i leży pod dywanem czekając aż znowu przy jakiejś okazji wypłynie. Kolega dawid który tak dobitnie domagał się od niektórych przeprosin, do dzisiaj nie przeprosił mnie za pomówienia na blogu nijakiej Elanor. O pomówieniu wobec mnie, że jakobym był anonimem w bezpośredniej rozmowie z koleżanką Julitką nawet nie wspomnę, gdzie myślałem, że kto jak kto, ale ona w życiu nie zada mi tak oszczerczego pytania, ale ok, co było to było. I co do tego, że ja uważam, że jakobym zawsze miał rację to co? na koniec i tak okazuje się, że ją mam :P. Być może nie zawsze owszem, alew większości przypadków. Dodam na marginesie, że jakoże jak napisałem na początku piszecie na raty, nie odnoszę się do waszych komentarzy po kolei, tylko w taki sposób żeby odpowiedzieć na wszystko najpierw jednej osobie a dopiero potem kolejnej. Dla tego mimo, że koleżanka Zuzler umieściła swój drugi komentarz po komentarzu Julitki, to najpierw odpowiem na komentarz Zuzler, żeby się nie rozdrabniać co jakiś czas wracając do osoby, której już odpowiedziałem. Koleżanka Zuzler napisała też, że: "Jak na razie to widzę więcej dobrego niż złego. Nie spodziewałabym się, patrząc na ton gówno burz w poprzednich wpisach. :)". Jak powyżej. Idźmy dalej w tym nurcie, gdyż koleżanka Zuzler dalej pisze tak: "Mnie w zasadzie w ogóle dziwi zjawisko tej manii boskości, choć na moje wyczucie to spore słowa. To jest dla jaj? Dla zwrócenia uwagi? Dla stworzenia filtra, przez który jedni przejdą, a drudzy się o niego zabiją i będzie z nimi spokój"? I na tym w zasadzie możnaby zakończyć cały ten wpis, ponieważ trafniej nie można było tego ująć. Powstaje zatem pytanie, na jakiej podstawie koleżanka Zuzler doszła do powyższych wniosków? Kto wie ręka do góry! Nie: ja wam tego nie powiem. Domyślcie się sami, ale dam wam małą podpowiedź: Kiedy najlepiej poznać można drugiego człowieka? wyjaśnienie macie nieco powyżej w tekście niniejszego wpisu. I jak słusznie zauważył w swoim komentarzu kolega kmicic, on się o ten filtr rozbił. pytanie więc jest takie: Co było tego powodem? bo napewno nie moja zła wola. Kolega Kmicic poniekąd sam sobie odpowiedział na to pytanie pisząc o hipokrytach. C.D.N

EltenLink