Każdy ma swoje przemyślenia na temat, co byłoby gdybyśmy odeszli z tego świata i czy czy ci, którzy odeszli faktycznie nas słyszą kiedy się do nich mówi? Mnie kiedyś też naszły tego typu przemyślenia i stąd poniższy wiersz.
Dialog między niebem a ziemią:
Co by było gdyby nie było mnie?
Co by było gdyby nie było cię?
Kto to wie?
my czy wy?
A może reszta świata co rękę podnosi na swego brata?
Co by było gdyby nie było mnie?
co chcesz żeby było, zanim świat skończy się?
Każdy dąży do jakiegoś celu,
ale dociera tam nie wielu.
Czy chcesz iść w stronę światła,
które tam na końcu gdzieś widnieje?
nie! ty nie chcesz tam iść.
Boisz się świata i tego,
że cię ktoś wyśmieje.
A jednak idziesz tam niestródzenie,
bo wiesz, że tam jest miłość boża
i wieczne zbawienie.
To niebo się przed tobą otwiera,
co robisz ty? Ty, wchodzisz a ciało twe umiera.
Nie widzisz już krzywdy tych, co na ziemi zostali, Niech świat grom pochłonie,
niech się spali!
mi tu dobrze wśród aniołów w niebie,
chcesz? to chodź!
teraz ja, wołam ciebie.
A może nie chcesz tu być?
może wolisz tam na ziemi, wśród kłamstwa i obłódy tkwić? chcesz? Przecież życie na ziemi to udręka.
Brat zabija brata!
"niech mu uschnie ręka!"
chodź tu do nas do nieba! Nie martw się!
innych też ściągniemy, jak będzie potrzeba.