Wiersze, które już tutaj są, to wiersze z mojej byłej strony, ale o tym już pisałem. Tym razem, przekopałem moje, że to tak nazwę rękopisy i wpadł mi w ręce wiersz, który tak jak Cisza, wpadł mi do głowy w trakcie powrotu do domu bardzo późnym wieczorem. Kiedy przeczytałem sobie ten wierszyk, przypomniałem sobie okoliczności jego powstania. Pierwszy wers pojawił się w mojej głowie niemal od razu kiedy po bardzo długim oczekiwaniu na przystanku, wreszcie przyjechał mój autobus. Zaledwie usiadłem, Poczułem to coś i prawdę mówiąc, zdziwiłem sięnieco, że mimo braku doświadczenia poetyckiego, coś jednak pcha mnie do tego, żeby napisać cokolwiek, a przynajmniej, zapisać myśl, która tak nagle zrodziła się w mojej głowie. Wierszyk ten, to pierwszy jaki napisałem kiedykolwiek ipóźniej za nim jakoś tak poszło dalej. najpierw pisałem do zeszytu, a potem przyszedł internet więc powstała strona o której mowa w innym wpisie. W tym zeszycie, jest trochę mojej twórczości z tamtych czasów, ale kiedy je teraz czytam to dochodzę do wniosku, że są tak żenujące twórczo, że nie warto ich publikować 😀 Dla tego też, postanowiłem umieścić tutaj tylko te, które być może mnie nie skompromitują :P. Poniżej jeden z nich właśnie ten najpierwszy.
Twój uśmiech
Twój uśmiech jak promień słońca w mym domu.
Dla tego, że jest mój, nie oddam go nikomu.
Twój uśmiech jak kwiaty na łące kwitnące wiosną gdy dni tak gorące,
Twój uśmiech jak promyk nadziei co w mym sercu głęboko istnieje,
dla tego wiem, że twa miłość do mnie, nigdy się nie zachwieje.
Uśmiech twój jest jak księżyc na niebie,
Dla tego za ten uśmiech ja kocham ciebie.