Temat Katarzyny niestety nie da się umieścić w ramach jednego wpisu boć to i lat wiele razem z nią przeżyłem. Wiele, bo aż 15.Pewnego dnia, przyjechała do mnie bez zapowiedzi, a było to późnym wieczorem. Zadzwoniła do mnie i powiedziała mi, że jest pod moją bramą i czy bym do niej nie wyszedł, a przy okazji, czy nie mógłbym jej pożyczyć jakiejś bluzy bo jej zimno. Przyznam, że nieco zszokował mnie ten telefon, ale wziąłem jedną z moich bluz, i kiedy już miałem wyjść, moja mama, zapytała: "Co? to ona? o tej porze"? Kto normalny o godzinie prawie 23 przyjeżdża do kogoś kogo nie zna niemal. Rodzice w krótce poszli spać, a ja wyszedłem do Katarzyny i co? była tam. Kiedy ją zobaczyłem, już wtedy coś mi się w jej zachowaniu nie podobało. Była jakaś dziwna, a kiedy objąłem ją i podniosłem na nogi, zaczęła mi się niemal "przelewać" przez ręce. Dziwna rzecz bo przez telefon brzmiała całkiem dobrze. Zapytałem jej co się stało. Milczenie. Ponowiłem pytanie i ponownie milczenie. Pomyślałem, jest chłodno, a i jej podobno jest zimno więc nie ma co stać na tym chłodzie i jakimś cudem udało mi się, zatransportować ją do mnie do domu. Pomogłem jej dojść do mojego pokoju, a tam nowe zaskoczenie i nie, nie z tego co zrobiła bo to się stało niemal prawie z mojej winy, ale uderzył mnie fakt tego co powiedziała, kiedy dotarł do mnie sens jej słów. Usiadłem na wersalce, a ona jeszcze chwilę postała,a następnie jak szmaciana lalka, zwaliła się na mnie. Zdążyłem ją złapać, zanim wylądowała na podłodze, ale nie na tyle dobrze, żeby móc ją wygodniej usadowić i zastanowić się co dalej. W rezultacie, stało się tak, że chcąc nie chcąc, siedziała mi na kolanach, a ja ją trzymałem, taką bezwładną w pasie. W przypływie chwilowego oprzytomnienia, zdążyła mi tylko powiedzieć: " Nie puszczaj mnie choćby nie wiem co" i dopiero się teraz zaczęło. Jak zapewne wiecie, ludzie w pewnych stanach umysłu i ducha, czy choroby dostają czasami nadludzkich sił. Jedynie fakt, że byłem od niej starszy i silniejszy nie pozwoliło jej na pewne zamierzenia, bardziej, lub mniej świadome.Zaczęła mi się wyrywać, a ja jej nie puszczałem, przerażające w tym wszystkim było to, że wszystko to odbywało się w prawie zupełnej ciszy. Kiedy trochę się uspokoiła, ułożyłem ją w w pozycji leżącej na wersalce i na wszelki wypadek, trzymałem ją w objęciach jedną ręką, tak żeby nie mogła zrobić jakiegokolwiek ruchu zagrażającego zarówno jej, jak i mnie. W tym momencie, zadzwonił telefon. To była Joanna. I co jej mam teraz powiedzieć? że jest u mnie Katarzyna i że nie wiem co sięjej dzieje i no Zrozum Asiu, ale ona potrzebuje pomocy? Kiedy zadzwonił telefon w Katarzynę wstąpiły nowe siły i ja jedną ręką trzymałem Katarzynę w drugiej trzymałem telefon w którym to telefonie, Joanna oznajmiała mi, że skoro tak ma być, to z nami koniec. Domyśliłem się, że Joanna odgadła bezbłędnie sytuację, ponieważ jak się okazało, od samego początku, uważała Katarzynę, za swoją rywalkę. Kiedy, Joanna się rozłączyła po zakomunikowaniu mi radosnej wiadomości, miałem wreszcie obie wolne ręce i mogłem zająć się swoim gościem który próbował się uwolnić ode mnie.Na dodatek w tym czasie miałem włączone radio, a w tym radiu o ironio, jak na zawołanie i podniesienie i tak już napiętej atmosfery, puszczano nagrania pt. Sen się spełni zespołu kombi, i Jeny w wykonaniu Ich troje. To jakby dodawało Katarzynie sił do walki ze mną. Kiedy myślałem, że może minęło to coś, bo na moment się uspokoiła, puściłem ją i na moment się odwróciłem. wtedy Katarzyna wykorzystała ten mój ułamek nieuwagi, i wzięła z biurka szklankę po wypitej herbacie i tylko trzask pękającego szkła kazał mi się natychmiast odwrócić. Kiedy to zrobiłem, zobaczyłem jak Katarzyna trzyma w ręce rozbitą szklankę i próbuje sobie podciąć żyły. Na szczęście udało mi się jej wszystkie odłamki wyciągnąć z rąk. Podjęła jeszcze jedną próbę, Na biurku leżała szyba ochronna. Jeszcze raz, Katarzyna okazała się szybsza ode mnie, ale nie na tyle, żebym nie był szybszy w rezultacie. Próbowała ściągnąć szybę tak, żeby upadając rozbiła się, a ona zyskałaby nowy kawałek do podcięcia sobie żył. Zdążyłem i tym razem. Skoro zauważyła, że nie udało jej się ze szkłem, zaczęła urywać sobie guziki od bluzki którą miała na sobie i połykać je. To już naprawdę przestało być zabawne, bo musiałem ją znowu uchwycić w kleszcze i unieruchomić, ale wtedy zadzwonił jej telefon, który był w jej torebce. Nie pamiętam kto dzwonił, ale musiał to być jakiś ważny telefon bo znowu zaczęła mi się wyrywać, ale ja, nie pusczałem jej. Wreszcie Poprosiła: "Podaj mi torebkę.". Uwolniłem ją z mojego chwytu i sięgnąłem po rzeczoną torebkę i podałem jej. W tym czasie telefon przestał dzwonić. Zastanowił mnie jej spokój i kiedy tak myślałem czy to już koniec koszmaru, zauważyłem, że ona ma coś w ręce i zawzięcie wkłada sobie coś do ust. Daj mi torebkę, powiedziałem do niej, zero reakcji, ale po łykanie tego czegoś się wzmogło. Wkońcu wyrwałem jej torebkę i zajrzałem do środka, a tam, wypełniona była blistrami leków, a niektóre już kilkunastu tabletek nie miały. Wyrzuciłem wszystko z jej torebki i zwróciłem jej. Leki schowałem do barku, a Katarzyna śledziła każdy mój ruch i wiedząc gdzie są leki, próbowała się do nich dostać. Wtedy znowu ją zakleszczyłem. nasza walka trwała do samego rana i kiedy Katarzynie wyczerpały się pomysły i siły zwyczajnie się rozpłakała. Usłyszeli to moi rodzice i wpadła moja mama, zobaczyła Katarzynę w stanie o którym niebędę pisać i stwierdziła, że jest nienormalnai że jest histeryczką, ponieważ, Katarzyna nie przestając płakać, zadzwoniła do swojej przyjaciółki z prośbą o spotkanie. Pojechałem z nią na to spotkanie i tak poznałem kolejną katarzynę z którą za kilkanaście lat, ja i Dariusz M, spotkaliśmy się na warsztatach radiowych organizowanych przez Leszka K. C.D.ń
biografia, nie biografia – Katarzyna cz. 2
Temat Katarzyny niestety nie da się umieścić w ramach jednego wpisu boć to i lat wiele razem z nią przeżyłem. Wiele, bo aż 15.Pewnego dnia, przyjechała do mnie bez zapowiedzi, a było to późnym wieczorem. Zadzwoniła do mnie i powiedziała mi, że jest pod moją bramą i czy bym do niej nie wyszedł, a przy okazji, czy nie mógłbym jej pożyczyć jakiejś bluzy bo jej zimno. Przyznam, że nieco zszokował mnie ten telefon, ale wziąłem jedną z moich bluz, i kiedy już miałem wyjść, moja mama, zapytała: „Co? to ona? o tej porze”? Kto normalny o godzinie prawie 23 przyjeżdża do kogoś kogo nie zna niemal. Rodzice w krótce poszli spać, a ja wyszedłem do Katarzyny i co? była tam. Kiedy ją zobaczyłem, już wtedy coś mi się w jej zachowaniu nie podobało. Była jakaś dziwna, a kiedy objąłem ją i podniosłem na nogi, zaczęła mi się niemal „przelewać” przez ręce. Dziwna rzecz bo przez telefon brzmiała całkiem dobrze. Zapytałem jej co się stało. Milczenie. Ponowiłem pytanie i ponownie milczenie. Pomyślałem, jest chłodno, a i jej podobno jest zimno więc nie ma co stać na tym chłodzie i jakimś cudem udało mi się, zatransportować ją do mnie do domu. Pomogłem jej dojść do mojego pokoju, a tam nowe zaskoczenie i nie, nie z tego co zrobiła bo to się stało niemal prawie z mojej winy, ale uderzył mnie fakt tego co powiedziała, kiedy dotarł do mnie sens jej słów. Usiadłem na wersalce, a ona jeszcze chwilę postała,a następnie jak szmaciana lalka, zwaliła się na mnie. Zdążyłem ją złapać, zanim wylądowała na podłodze, ale nie na tyle dobrze, żeby móc ją wygodniej usadowić i zastanowić się co dalej. W rezultacie, stało się tak, że chcąc nie chcąc, siedziała mi na kolanach, a ja ją trzymałem, taką bezwładną w pasie. W przypływie chwilowego oprzytomnienia, zdążyła mi tylko powiedzieć: ” Nie puszczaj mnie choćby nie wiem co” i dopiero się teraz zaczęło. Jak zapewne wiecie, ludzie w pewnych stanach umysłu i ducha, czy choroby dostają czasami nadludzkich sił. Jedynie fakt, że byłem od niej starszy i silniejszy nie pozwoliło jej na pewne zamierzenia, bardziej, lub mniej świadome.Zaczęła mi się wyrywać, a ja jej nie puszczałem, przerażające w tym wszystkim było to, że wszystko to odbywało się w prawie zupełnej ciszy. Kiedy trochę się uspokoiła, ułożyłem ją w w pozycji leżącej na wersalce i na wszelki wypadek, trzymałem ją w objęciach jedną ręką, tak żeby nie mogła zrobić jakiegokolwiek ruchu zagrażającego zarówno jej, jak i mnie. W tym momencie, zadzwonił telefon. To była Joanna. I co jej mam teraz powiedzieć? że jest u mnie Katarzyna i że nie wiem co sięjej dzieje i no Zrozum Asiu, ale ona potrzebuje pomocy? Kiedy zadzwonił telefon w Katarzynę wstąpiły nowe siły i ja jedną ręką trzymałem Katarzynę w drugiej trzymałem telefon w którym to telefonie, Joanna oznajmiała mi, że skoro tak ma być, to z nami koniec. Domyśliłem się, że Joanna odgadła bezbłędnie sytuację, ponieważ jak się okazało, od samego początku, uważała Katarzynę, za swoją rywalkę. Kiedy, Joanna się rozłączyła po zakomunikowaniu mi radosnej wiadomości, miałem wreszcie obie wolne ręce i mogłem zająć się swoim gościem który próbował się uwolnić ode mnie.Na dodatek w tym czasie miałem włączone radio, a w tym radiu o ironio, jak na zawołanie i podniesienie i tak już napiętej atmosfery, puszczano nagrania pt. Sen się spełni zespołu kombi, i Jeny w wykonaniu Ich troje. To jakby dodawało Katarzynie sił do walki ze mną. Kiedy myślałem, że może minęło to coś, bo na moment się uspokoiła, puściłem ją i na moment się odwróciłem. wtedy Katarzyna wykorzystała ten mój ułamek nieuwagi, i wzięła z biurka szklankę po wypitej herbacie i tylko trzask pękającego szkła kazał mi się natychmiast odwrócić. Kiedy to zrobiłem, zobaczyłem jak Katarzyna trzyma w ręce rozbitą szklankę i próbuje sobie podciąć żyły. Na szczęście udało mi się jej wszystkie odłamki wyciągnąć z rąk. Podjęła jeszcze jedną próbę, Na biurku leżała szyba ochronna. Jeszcze raz, Katarzyna okazała się szybsza ode mnie, ale nie na tyle, żebym nie był szybszy w rezultacie. Próbowała ściągnąć szybę tak, żeby upadając rozbiła się, a ona zyskałaby nowy kawałek do podcięcia sobie żył. Zdążyłem i tym razem. Skoro zauważyła, że nie udało jej się ze szkłem, zaczęła urywać sobie guziki od bluzki którą miała na sobie i połykać je. To już naprawdę przestało być zabawne, bo musiałem ją znowu uchwycić w kleszcze i unieruchomić, ale wtedy zadzwonił jej telefon, który był w jej torebce. Nie pamiętam kto dzwonił, ale musiał to być jakiś ważny telefon bo znowu zaczęła mi się wyrywać, ale ja, nie pusczałem jej. Wreszcie Poprosiła: „Podaj mi torebkę.”. Uwolniłem ją z mojego chwytu i sięgnąłem po rzeczoną torebkę i podałem jej. W tym czasie telefon przestał dzwonić. Zastanowił mnie jej spokój i kiedy tak myślałem czy to już koniec koszmaru, zauważyłem, że ona ma coś w ręce i zawzięcie wkłada sobie coś do ust. Daj mi torebkę, powiedziałem do niej, zero reakcji, ale po łykanie tego czegoś się wzmogło. Wkońcu wyrwałem jej torebkę i zajrzałem do środka, a tam, wypełniona była blistrami leków, a niektóre już kilkunastu tabletek nie miały. Wyrzuciłem wszystko z jej torebki i zwróciłem jej. Leki schowałem do barku, a Katarzyna śledziła każdy mój ruch i wiedząc gdzie są leki, próbowała się do nich dostać. Wtedy znowu ją zakleszczyłem. nasza walka trwała do samego rana i kiedy Katarzynie wyczerpały się pomysły i siły zwyczajnie się rozpłakała. Usłyszeli to moi rodzice i wpadła moja mama, zobaczyła Katarzynę w stanie o którym niebędę pisać i stwierdziła, że jest nienormalnai że jest histeryczką, ponieważ, Katarzyna nie przestając płakać, zadzwoniła do swojej przyjaciółki z prośbą o spotkanie. Pojechałem z nią na to spotkanie i tak poznałem kolejną katarzynę z którą za kilkanaście lat, ja i Dariusz M, spotkaliśmy się na warsztatach radiowych organizowanych przez Leszka K. C.D.ń
5 odpowiedzi na “biografia, nie biografia – Katarzyna cz. 2”
Oooo…
Ale jazda. Dobrze, że sobie poradziłeś.
Bardzo ciekawe, że po takiej akcji chciałeś z nią być. Dla mnie przerażające.
No no, heroicznie to brzmi. I coś jakby mi przypomina, jakby co nieco przerobiona jedna scenka z filmu „Panna Nikt” 😀
O matko.