Wybierasz numer telefonu, czekasz kilka sygnałów i nagle jest! jest! połączenie! hurra! Pytanie kto odbierze i jak cię przywita? Nie raz i nie dwa zanim wezmę telefon do ręki i stwierdzę, że może wartoby do kogoś zadzwonić, nachodzi mnie myśl, że przecież jeśli dany ktoś chciałby ze mną zamienić słówko, sam by zadzwoniłi wtedy telefon ląduje na powrót tam, gdzie leżał uprzednio. Czy wy też tak macie? Jest jednak też tak, że człowiek się przemoże, i jednak odczekuje tych kilka sygnałów i słyszy: "O! cześć! właśnie myślałam/em o tobie"! Hmm: tak? to dla czego nie zadzwoniłaś/eś? i tu pada szereg przeróżnych tłumaczeń: "No wiesz, mąż, żona, dzieci, a ponad to jestem taki/a zmęczona/y po pracy. Sam rozumiesz". Niestety, nie rozumiem!.
czy faktycznie jest tak trudno wziąć telefon do ręki i jeśli nie mamy czasu na spotkanie zadzwonić i zapytać co tam słychać? W dobie komórek, kiedy nie musimy być przywiązani kablem do aparatu telefonicznego, kiedy komórka jest niemal naszą trzecią ręką, tak trudno jest wybrać ten magiczny szereg kilku cyferek? Czy to zawsze ja muszę wykonywać ten pierwszy krok? Ludzie! obudźcie się! Jak tak dalej będzie , to dojdzie do tego, że nie będzie wam miał kto podać szklanki wody kiedy będziecie umierający! Czy ten świat właśnie ku temu zmierza? Dla czego wszystko działa tylko w jedną stronę? Zapytałem się kiedyś mojej mamy: Co się stało z jej znajomymi ponieważ kiedyś nasz dom, był niemal możnaby go tak nazwać, domem "hazardu". Codziennie przychodzili do moich rodziców znajomi, żeby po grać w karty. Grali w różne gry, od remika począwszy, aż na tysiącu skończywszy. I co? Game ouver! Nagle wszystko się skończyło jak nożem uciął. Myślałem sobie, no ok starzy są, to może im się już nie chce, ale widzę, że w szeregach dzisiejszej młodzieży, mamy identyczny obraz. Co gorsza to i starszyzna dzisiaj zachowuje się tak samo. Nie ma dziś już tej otwartości człowieka do człowieka i każdy tylko patrzy jakby sobie i tylko sobie dogodzić. Smutne jest to, że nawet tu na eltenie ludzie nie szukają kontaktów między sobą poszerzając je, tylko tworzą się grupki wzajemnej adoracji i znamy się np tylko jakoś tam, tylko dla tego, że jakiś tam nuno czy Julitka skomentowali nasz wpis. Zawsze zastanawiałem się, już w czasach klango, dla czego nikt do nikogo nie pisze wiadomości prywatnych pt. "Cześć, a może byśmy się tak poznali"? Ja czasami będąc zalogowanym na klango, wychodziłem z podobnymi propozycjami i muszę przyznać, że różnie bywało, a najczęściej spotykało się to z milczeniem drugiej strony. Jeśli tak ma to wyglądać, po co tworzyć tego typu platformy? Nie lepiej spotykać się we własnym gronie? Przecież do tego nie trzeba eltena no nie? Inspieracją do tego wpisu była pewna osoba, która na teamtalku kilka dni temu, na oficjalnym czacie, zadała mi pytanie, które nieco mnie zaskoczyło. "Czy moglibyśmy zostać przyjaciółmi"? Osoba ta, nie pokazywała się od wielu miesięcy nigdzie, choć właśnie z teamtalka ją pamiętam. Zobaczcie do czego to doszło. Czy musimy wręcz żebrać o czyjąś sympatię? Kiedyś kiedy internet jeszcze raczkował i popularne było GG potrafiłem wylosować sobie kogoś do rozmowy z publicznego katalogu i zadać pytanie: "Cześć, nie przeszkadzam" na co druga osoba zadawała pytanie: "Znamy się"? na to ja: "Nie, ale jeśli masz chwilkę, możemy się poznać" i zaczynała się konkretna rozmowa. W ten i podobny sposób, poznałem mnóstwo osób, a przenieśmy ten dialog w obecne czasy: "Cześć, nie przeszkadzam"? "znamy się"? "nie, ale możemy się poznać". "Odpierdol się zboku". Niestety, ale tak to dzisiaj wygląda i co wy na to? Wiele się zmieniło od czasów, kiedy człowiek z człowiekiem, potrafił normalnie rozmawiać. Wiele się zmieniło od czasu, kiedy nie trzeba było się prosić, kumpla czy koleżanki, żeby wyjść na piwo lub po prostu na zwykły spacer. Dzisiaj mamy eltena, teamtalka i wiele innych społecznościówek, więc po co nam spotkania face to face? no chyba, że stworzymy sobie grupki wzajemnej adoracji i tylko z członkami tejże będziemy się spotykać. A jeśli nie, na koniec zostaniemy sami, i nawet nikt nie dowie się, że nie żyjesz. Od taka smutna płęta na koniec.
Miesiąc: wrzesień 2018
Uwaga! Uwaga! Mam to!
Zapewne przypominacie sobie, że napisałem tutaj o książce pt. "Wszystko pamiętam tatusiu" to jeden z moich wcześniejszych wpisów. Dzięki dobrym znajomym z teamtalka, mogę się pochwalić i powiedzieć: Mam to. Kilka dni temu, wpadła mi w ręce wersja elektroniczna tejże książki. Zainteresowanym mogę ją udostępnić. Plik.txt
Tak sobie myślę, że jeśli chodziłoby o wiersze, to na razie byłoby na tyle. Jeśli najdzie mnie kiedyś wena, napiszę nowe. Prawdę mówiąc, mam w zeszycie jeszcze kilka, ale te, niestety nie nadają się do publikacji. Myślę, że do pisania poezji jakiejkolwiek, potrzebna jest inspiracja, A mnie ostatnio jej brakuje. Pewnie dla tego, że już starydziadek ze mnie :D. Nic to, jakby powiedział Pan Wołodyjowski. Po żyjemy, zobaczymy. I tak mimo, że umieściłem tutaj tylko te wiersze, które moim zdaniem na to zasługiwały, to jednak gdzieś w głębi czuje się jakieś takie niedopełnienie, ale cóż: Jakoś się je kiedyś wypełni :). Chyba, że ktoś z was mnie zainspiruje do napisania czegoś 🙂
Wiersz dla dziewczyny
Geneza poniższego wiersza także jak i wszystkich innych zawartych tutaj, jest nietypowa, ponieważ napisany był on wiele lat temu, no dobra, jakieś 18 lat. Możnaby rzec, że jest pełnoletni :P. i ja, jak to ja, żeby coś napisać muszę mieć ku temu jakowyś bodziec. Tu też takowego doznałem, obserwując ludzi, a zwłaszcza tych, którzy wyglądali mi na mniej lub więcej zadeklarowane pary. Nie jest on skierowany do nikogo konkretnie. od wiersz, jak wiersz i tyle.
Wiersz dla dziewczyny.
Zawsze kiedy odwiedzasz moje wspomnienia, coraz bardziej pragnę twego istnienia.
Zaistniej więc ponad moją wyobraźnię proszę, ponieważ tak długo już w mym sercu twój obraz noszę.
Zaistniej w mym życiui pozwól się kochać bez pamięci, aż ci się od tej miłości w głowie zakręci.
A słowa tego wiersza kieruję do ciebie moje kochanie, bo co ma się stać, to i tak się stanie.
więc nie broń się przed moją miłością i pozwól mi się cieszyć naszą wolnością.
Dziewczyna rozmawia z chłopakiem.
😀
Dziewczyna: Kocham Cię
Chłopak: Ja bardziej
Dziewczyna: Jutro mam operację serca
Chłopak: Wiem
Po operacji dziewczyna budzi się a przy jej łóżku siedzi tylko tata
Dziewczyna: Gdzie on jest?!
Tata: Nie wiesz kto był dawcą serca?
Dziewczyna rozpłakała się
Tata: Żartuję, poszedł do kibla.
Nasze życie
Witajcie:
Tak sobie kiedyś dawno temu siedziałem, rozmyślając nad różnymi aspektami życia, a że w owym czasie miałem sporo czasu na rozmyślania, Wpadł mi do głowy taki o to wierszyk.
Nasze życie.
Tak sobie siedzę i myślę, dokąd dziś moją miłość wyślę.
Może gdzieś daleko, a może gdzieś blisko, w której części świata, zapłonie miłosne ognisko.
Czuję, że jesteś gdzieś niedaleko w jakiejś wiosce, lub jakimś mieście i że nasze drogi, spotkają się wreszcie.
A gdy się tak stanie, mały promyk dostaniesz, tego ognia co w każdym sercu płonie i będziesz go niosła przez życie, otwarcie, nie skrycie, bo to już nasz ogień i nasze życie.
Wiersze, które już tutaj są, to wiersze z mojej byłej strony, ale o tym już pisałem. Tym razem, przekopałem moje, że to tak nazwę rękopisy i wpadł mi w ręce wiersz, który tak jak Cisza, wpadł mi do głowy w trakcie powrotu do domu bardzo późnym wieczorem. Kiedy przeczytałem sobie ten wierszyk, przypomniałem sobie okoliczności jego powstania. Pierwszy wers pojawił się w mojej głowie niemal od razu kiedy po bardzo długim oczekiwaniu na przystanku, wreszcie przyjechał mój autobus. Zaledwie usiadłem, Poczułem to coś i prawdę mówiąc, zdziwiłem sięnieco, że mimo braku doświadczenia poetyckiego, coś jednak pcha mnie do tego, żeby napisać cokolwiek, a przynajmniej, zapisać myśl, która tak nagle zrodziła się w mojej głowie. Wierszyk ten, to pierwszy jaki napisałem kiedykolwiek ipóźniej za nim jakoś tak poszło dalej. najpierw pisałem do zeszytu, a potem przyszedł internet więc powstała strona o której mowa w innym wpisie. W tym zeszycie, jest trochę mojej twórczości z tamtych czasów, ale kiedy je teraz czytam to dochodzę do wniosku, że są tak żenujące twórczo, że nie warto ich publikować 😀 Dla tego też, postanowiłem umieścić tutaj tylko te, które być może mnie nie skompromitują :P. Poniżej jeden z nich właśnie ten najpierwszy.
Twój uśmiech
Twój uśmiech jak promień słońca w mym domu.
Dla tego, że jest mój, nie oddam go nikomu.
Twój uśmiech jak kwiaty na łące kwitnące wiosną gdy dni tak gorące,
Twój uśmiech jak promyk nadziei co w mym sercu głęboko istnieje,
dla tego wiem, że twa miłość do mnie, nigdy się nie zachwieje.
Uśmiech twój jest jak księżyc na niebie,
Dla tego za ten uśmiech ja kocham ciebie.
Witajcie:
Obiecałem, że niebawem, odniosę się do blogu, pisanego przez pewną eltenowiczkę Izę/wel hazel. Niniejszym tak myślę, przyszedł na to czas. W moim drugim wpisie, pt. Mam was na oku, postanowiłem sobie po przeglądać co poniektóre blogi. Obiecałem też, że do niektórych się nawet jakoś tam odniosę. A zatem, Iza to dość ciekawa osoba, a nawet mógłbym powiedzieć, że ciekawa osobowość i tak myślę, ale to tylko moje zdanie, żeby mi się ktoś nie próbował czepiać! Osoba która poprzez opowiadania zwłaszcza te fantastyczne próbuje wyrażać samą siebie. Niby możnaby rzec, sprawa oczywista i żadnej Ameryki nie odkryłem, bo przecież ci, którzy Izę znają, pewne rozkminy na jej temat wiedzą. Przyznam szczerze, że wszystkie jej opowiadania przeczytałem niemal jednym tchem w jeden dzień. Po przeczytaniu, nieco zdziwiłem się, że dziewczyna w tym wieku i z takim talentem do pisania, pisze tego typu rzeczy na jakimś tam blogu, zamiast wziąć swoje rękodzieła i spróbować je wydać w jakimś wydawnictwie. Już widzę w wyobraźni bunt Hazel mówiącej: "Wydawnictwo? Pogięło cię koleś"? "Kto by to czytał"? A przecież nie takie "szmiry" są wydawane i na rynku pisanym, mają się całkiem dobrze. W dalszej części tego wpisu, pozwolę sobie na małą rozpierduchę i przytoczę kilka zdań z blogu Hazel, która chyba nie do końca zdaje sobie sprawę kim tak na prawdę jest. A przecież ludzie najskromniejsi, zauważani są na końcu, co jest dużą stratą dla nich samych w przyszłości. Nie mówię tutaj, że należy popadać w nadmierny narcyzm i wszem i wobec ogłaszać jacy to my nie jesteśmy cudowni i fajni w końcu tylko ja jestem Boski, ale też nie należy się kryć z czymś co jest faktycznie dobre. Hazel w swoim pierwszym wpisie, zaprezentowała się tak: "Jestem Hazel. No dobra, nie, ale tak przyjmijmy. O ile na innych społecznościówkach jestem dość
rozpoznawalna, o tyle tu chciałabym pozostać anonimowa, przynajmniej jeśli chodzi o dane czysto personalne.
Mam nadzieję, że okaże się to pomocne w tworzeniu tego bloga, ponieważ zamierzam wrzucać Wam moją twórczość literacką, a w głębi serca zawsze mam jakieś obawy przed krytyką. Logiki w tym brak, biorąc pod uwagę, że sama jestem wobec siebie bardzo samokrytyczna, zwłaszcza w pisaniu, ale wybaczcie, nie potrafię inaczej". I tu już droga Izo twoja anonimowość dawno została odkryta. Dlaczego? hmm: Wystarczy popatrzeć na komentarze na twoim blogu: "Izunia, co się stało? Priv". Skoro znamy imię, do poznania innych cech też nie będzie trudno dotrzeć :). Kiedy zobaczyłem nick Hazel i przeczytałem pierwszy wpis, myślałem, że długo przyjdzie mi czekać zanim poznam szczegóły na temat blogerki, jednakże i może na szczęście, moje obawy okazały się płonne :). Zapytacie dlaczego uważam, że Iza/Hazel, bardzo identyfikuje się ze swoimi bohaterami? W końcu w jednym ze swoich opowiadań występuje także Hazel i jakby nie patrzeć, zajmuje jedną z główniejszych ról. Gdyby Hazel pisząca bloga, tak bardzo nie identyfikowała się z tym o czym pisze, to główna bohaterka mogłaby mieć na imię np. Michelle, albo Nicola, czy coś w tym stylu, jednakże nie. Nazywa się Hazel. Przyznam szczerze, że nie przeczytałem ani jednej książki na podstawie której to książki Iza pisze swoje opowiadania, to jednak uważam, że nie bez powodu Hazel blogerka i Hazel z opowiadania w obu przypadkach są takie oczywiste. Pisząc tego typu opowiadania to nie tylko kunszt pisarski i duża wyobraźnia, ale myślę, że prawdziwa Hazel, gdzieś w swojej podświadomości, chciałaby przeżyć te przygody o których pisze. Utoszsamiając się z bohaterami, wczuwamy się w ich świat, a to z kolei, powoduje w nas słynną wenę twórczą. Wszystko to o czym napisałem powyżej do tej pory, tyczy się również jej podejścia do Islamu i trzech odcinków na ten temat. Szkoda, że powstały tylko trzy części, bo samo opowiadanie już na samym wstępie zapowiada się ciekawie i jest pisane z dużą dozą przemyślanych zagadnień. Na temat blogerki Hazel, możnaby pisać i pisać, ale powiem jedno: Iza pisz dalej, żebyś tego talentu nie utraciła. Wszak, organ nie używany zanika :D. A jeśli zechcesz, być może mógłbym jakoś pomóc Ci w wydaniu twojej twórczości, pod prawdziwym nazwiskiem. Młodzi twórcy są teraz na topie :). W swoim pierwszym wpisie, zastanawiałaś się też nad innymi swoimi zainteresowaniami i o ile śpiewasz dobrze, to jednak piszesz o niebo lepiej 😛 i nie mówię tego złośliwie :). Recenzje? Pomysł idealny! Doskonale się do tego nadajesz. Masz doskonały warsztat pisarski i myślę, że jako anglistka, świetnie sprawdziłabyś się w pisaniu angielskich recenzji. W społeczeństwie, potrzeba takich jak ty i właśnie teraz jest na to popyt. Jeśli zaś chodzi o tłumacza, którym chciałabyś być, hmm: W tej kwestji się nie wypowiem, bo nie znam cię na tyle dobrze, a nie zabieram głosu w sprawach o których nie mam pojęcia. Iza! nie masz się czego wstydzić. Więcej odwagi i pisz, dziewczyno pisz.